[go: up one dir, main page]

 




Gość dziewiątego odcinka podcastu ,,My YouTube Story” bez wątpienia nie cierpi na klaustrofobię, a wnętrze Fiata 126p pozwoliło mu stworzyć wyjątkowe miejsce do prowadzenia rozmów. Zaproszenia do wywiadów w drodze przyjmują od Filipa Nowobilskiego zarówno artyści, sportowcy, dziennikarze, jak i przedsiębiorcy oraz wszyscy, których historia może okazać inspirująca dla osób oglądających kanał Duży w Maluchu. Obecnie ich liczba przekroczyła już pół miliona. O swojej drodze do sukcesu na YouTube rozmawia Gabrielą Darmetko, dziennikarką radiową i podcasterką. 


Proza życia pisze się w Maluchu 


Filip wspomina, że w 2014 roku, na początku swojej przygody z YouTube, miał duże plany – lecz zdecydowanie mniejszy budżet. Będąc studentem nie mógł pozwolić sobie na zakup kultowej Warszawy, w której pierwotnie miał przeprowadzać wywiady ze znanymi ludźmi. Równie kultowy i zarazem tańszy okazał się Fiat 126p. Nabył go za 2 tysiące złotych, czyli za dziesięciokrotnie mniejszą kwotę niż gdyby zdecydował się na zakup Warszawy. 

,,Spokojnie mógłbym nim na co dzień podróżować po mieście. Byłoby to nader wygodne w dużych zatłoczonych miastach, zmieściłbym się wszędzie. W rzeczywistości podróżuję nim tylko na potrzeby wywiadów, a gdy przemieszczam się między dużymi miastami, Maluch jest transportowany na lawecie. Każdego roku przejeżdża może 2 - 3 tysiące kilometrów, ale w pierwszych latach faktycznie przejechałem nim aż 15 tysięcy! Niektórzy nie mają tyle rocznie na liczniku prywatnego samochodu."






Duży w Maluchu swoją przygodę zaczął od dziennikarstwa. Z mediami miał kontakt od 16. roku życia,, ale w pewnym momencie zdał sobie sprawę, że nie pasuje do tego trybu pracy w tradycyjnych mediach, nie satysfakcjonowały go również zarobki. Wtedy podjął decyzję, która raz na zawsze zmieniła kierunek jego zawodowej ścieżki. Już od początku działalności kanału Filip zapraszał na przednie siedzenie Malucha znane nazwiska. W pierwszych filmach rozmawiali z nim m.in. Maciej Maleńczuk, Zbigniew Wodecki, Krzysztof Globisz, Jan Nowicki oraz Grzegorz Turnau. Czy zaproszenie tak znanych gości do raczkującego jeszcze kanału było proste? 

,,Mam wrażenie, że było to prostsze wtedy niż w latach 2016 – 2019. To był świeży pomysł, praktycznie nikt nie nagrywał wówczas wywiadów w mobilnym studio. Było mniej menedżerów, a więcej bezpośrednich adresów kontaktowych zamieszczonych w social mediach. Miałem niemal 100% skuteczności w zapraszaniu na wywiady. Potem tego typu kanałów przybywało, więc zrobiło się trudniej. Coraz więcej osób mi odmawiało, ale gdy ugruntowałem swoją pozycję na tym rynku, trend się odwrócił. Miałem ok. 300 tysięcy subskrypcji, a znane osoby same zaczęły się do mnie odzywać, by promować u mnie np. swoje projekty, książki, płyty itd."




Rozmów nigdy za wiele


W dobie tak licznych kanałów, których głównym filarem są wywiady, pojawia się pytanie, czy zakładanie następnego ma jeszcze sens. Jak stwierdza Filip, w dużej mierze zależy to od samej osoby prowadzącej i gości. 

,,Jest wiele aspirujących gwiazd, które chętnie pojawiają się na początkującym kanale, a potem może się okazać, że trafią do czołówki polskiego świata muzyki. Miałem taką sytuację np. z Margaret. O ile wywiad początkowo nie zbierał dużych zasięgów, o tyle zyskiwał na popularności wraz z rozwojem kariery tej artystki."

Prócz artystów, Duży w Maluchu stawia również na rozmowy z przedsiębiorcami. Zwraca uwagę na to, że wywiady tylko ze znanymi osobami, w oparciu o ich karierę, nie były bliskie jego ambicjom. Chciał się rozwijać i poznawać również świat biznesu, e-commerce oraz reprezentantów różnych niszowych branż, zdradzających tajniki swojego sukcesu. 

,,Cenne było dla mnie to, że zyskiwałem na tym coraz większą widownię, która szukała fachowych treści (...). Zdarzało się, że podchodziły do mnie osoby i mówiły mi, że dzięki moim filmom zmieniły kierunek studiów albo zrezygnowały z etatowej pracy i nieco inaczej spojrzały na rzeczywistość. Spotkałem kiedyś mojego sąsiada, całego obładowanego paczkami – szedł na pocztę. Powiedział mi, że niesie je dzięki mojemu kanałowi, ponieważ uświadomił sobie, że będzie handlował klockami. Właśnie stawia pierwsze kroki w swojej własnej firmie i wreszcie stać go na wakacje. To bardzo miłe słuchać takich historii."

Filip Nowobilski podkreśla, że jego projekt nauczył go też ostrożności w dysponowaniu tym, co posiada. 

,,Wielu gości, których miałem na początku swojego programu, nie pojawiają się już nawet w social mediach. Ich kariera się skończyła lub utracili wszystko, co byłoby im potrzebne by dobrze i spokojnie żyć. Wiem, że nie mogę poddawać się fantazjom i twardo stąpać po ziemi."

Podcast „My YouTube Story” dostępny jest na stronie myyoutubestory.podigee.io, możecie go również słuchać i oglądać na wszystkich popularnych platformach podcastowych, takich jak Podcasty Google, Spotify, Apple Podcast, oraz oczywiście na kanale Google Polska na YouTube. Posłuchajcie i zasubskrybujcie, żeby nie przegapić kolejnego odcinka!



Gościnią ósmego odcinka podcastu ,,My YouTube Story” jest Kaja Kraska, współtwórczyni kanału Globstory. Kaja z Mateuszem Mękarskim opowiadają swojej publiczności - jak określiła to nasza rozmówczyni - o wielu światach, które znajdują się na jednej Ziemi. Kaja o sobie samej mówi „powsinoga” - a za tym jednym słowem stoi niezliczona liczba historii, wiedzy i anegdot, z podróży w najdalsze zakątki świata. W rozmowie z Gabrielą Darmetko zdradza kulisy początków swojej twórczości na YouTube oraz wspomina o wyprawach i tematach, które raz na zawsze zmieniły jej życie. „Docieranie do ludzi przez YouTube to jedna z ważniejszych przygód w moim życiu. Zdefiniowała to, co robię, i kim jestem”.




Z mediami (nie) po drodze



Kaja Kraska ukończyła dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim i tuż po zakończeniu akademickiej drogi rozpoczęła pracę w mediach. Odbywała praktyki w radiu oraz w dziale zagranicznym Telewizji Polskiej. Już wtedy zdała sobie sprawę, że praca nad newsami i związany z tym stres nie są dla niej – utwierdzili ją w tym jej znajomi, uznani już w środowisku dziennikarze, których obserwowała i widziała, z czym się zmagają. Dziennikarska droga, która na początku wydawała się romantyczna, po czasie dostatecznie ją zniechęciła. Przypadek jednak sprawił, że rozpoczęła pracę z wideo w jednej z pierwszych polskich internetowych redakcji. Przygotowywała krótkie formy poradnikowe na różnorodne tematy, od wnętrzarskich po parentingowe - okazało się, że był to strzał w dziesiątkę, a stanowisko pomogło w nauce kręcenia filmów i nawiązaniu wielu znajomości. 


Podróżowanie jako sposób na zmianę perspektywy 


Nasza rozmówczyni przyznaje, że podróże ceni przede wszystkim za dystans, który dzięki nim zyskuje. Wiąże się ze zmianą dotychczasowych poglądów i postaw, między innymi wobec konsumpcjonizmu. Jak wspomina, pandemia koronawirusa w Polsce zmusiła ją i Mateusza do pozostania w Polsce. Zastanawiali się, co innego zaproponować widzom, skoro nie mogli wówczas wyjechać nigdzie za granicę. Chcieli zrobić film, który pokaże różne miejsca z Google Earth i to, jak człowiek wpływa na zmiany klimatyczne. Sam research zajął trzy tygodnie. Dużym wysiłkiem było również przedstawienie faktów na temat konsekwencji zaniedbania środowiska w przejrzystej youtubowej formie. „Ten film przez długi czas we mnie pracował. Odczuwałam zniesmaczenie, wręcz niechęć do kupowania nowych rzeczy. Nie przepadam za wszystkim, co ludzie utożsamiają z luksusem - kupowaniem przedmiotów tylko dlatego, że są drogie i otaczaniem się ich nadmiarem. Życia nasze i naszych babć to zupełnie różne światy. W naszym tempie bardzo szkodzimy środowisku wokół nas - w tym filmie wspominamy o tym, że jeśli mielibyśmy być samowystarczalni na Ziemi i produkować tyle, ile konsumujemy, potrzebowalibyśmy pięciu planet. Ten film bardzo mnie zmienił, a tworzyliśmy go bez wychodzenia z domu, bez żadnej podróży”. 


,,Świat stał się dla mnie bardzo skomplikowany, odkąd kręcę filmy podróżnicze” 


 Kaja wspomina, że był taki czas w jej życiu, gdy zaakceptowanie niesprawiedliwości w podziale dóbr i warunków życia na świecie było dla niej wyjątkowo trudne. Czuje za to dużą sprawczość i satysfakcję, gdy może zrobić film, który dołoży małą cegiełkę i zmieni czyjeś myślenie na temat tego, jak wygląda świat poza Europą i USA. „Nie mamy wiedzy, jeżeli nigdy nie podróżowaliśmy do Afryki, np. jakie wziąć cukierki - truskawkowe czy czekoladowe? Czy lepiej zeszyty, czy ubrania? A nie wpada nam do głowy, by lepiej nie brać nic z tych rzeczy. Bo skąd mamy to wiedzieć? Docierają do nas zaledwie szczątki informacji, że w Afryce jest bieda i trzeba ludziom pomagać. A potem robimy to z dobrymi intencjami, ale bezrefleksyjnie i nie wiemy, jak mądrze pomagać. Dzieci uczą się wtedy od najmłodszych lat, że branie rzeczy od turystów popłaca, rywalizują o nie, a jednocześnie nie uczą się samodzielności. To odbiera im godność”. 






Jak w przypadku wielu rozmówców i rozmówczyń naszego podcastu, dla Kai kanał na YouTube na początku nigdy nie miał być pracą. Mieszkała w Barcelonie, próbowała ułożyć sobie życie, nie znała hiszpańskiego, ale miała za to dziennikarski fach w ręku. Jej kanał miał wówczas niewielu subskrybentów. Nie mogąc znaleźć pracy, szukała sposobu, jak podnieść swoje kompetencje i zacząć tworzyć filmy, przy okazji doskonaląc swoje umiejętności. Wszystkie pieniądze zainwestowała w podróże i twórczość internetową. Przełomem były materiały kręcone w Chinach, m.in. relacje z podróży pociągami. W jednym z nich spędziła 37 godzin. Film zdobył wtedy 80 tys. odsłon w ciągu trzech dni, stał się viralem, a jednocześnie motywacją, by pracować dalej. 





„Mam czasem wrażenie, że moja youtubowa droga nie trwa 9, ale 20 lat. Dużo przeżyłam i uśmiecham się za każdym razem, kiedy o tym myślę”. 

Podcast „My YouTube Story” dostępny jest na stronie myyoutubestory.podigee.io, możecie go również słuchać i oglądać na wszystkich popularnych platformach podcastowych, takich jak Google Podcasty, Spotify, Apple Podcast, oraz oczywiście na YouTube. Posłuchajcie i zasubskrybujcie, żeby nie przegapić kolejnego odcinka!



 



Gość siódmego odcinka naszego podcastu to jeden z najpopularniejszych twórców treści o tematyce technologicznej na YouTube. Jego kanał śledzi ponad milion subskrybentów, a on sam w ciągu niemal dekady stał się wzorem dla tych, którzy chcą z energią i rzetelnością opowiadać o swoich pasjach w internecie. Ziemniak, czyli Piotr Latała, opowiada o kulisach swojej pracy oraz o wypracowanej przez lata postawie, dzięki której uniknął uderzenia sodówki do głowy, a z jego pokoju wywietrzał ,,zapach streamera”. 

Jak zaczęła się jego przygoda z YouTube? Czy spotkały go kiedyś konsekwencje za niepochlebne recenzje sprzętu? Jak radzi sobie z popularnością, w wyniku której niektórzy poznali jego adres zamieszkania? Posłuchajcie siódmego odcinka podcastu ,,My YouTube Story”:






Piotr Latała podkreśla, że liczby nie są dla niego wyznacznikiem tego, kim jest, ani jaki osiągnął sukces. Najważniejsze są dla niego bezpośrednie spotkania z ludźmi oraz to, co owi mówią o jego pracy. W internecie, przy tak dużej liczbie komentarzy i wiadomości, trudno o indywidualne podejście do każdego - za to kontakt na żywo to umożliwia. 

,,Często w rozmowach z różnymi osobami słyszę, że doceniają to, że jestem normalnym człowiekiem, z którym można pogadać na ulicy i który poświęci im chwilę”. 

Takie słowa bez wątpienia potrafią uskrzydlić. Ziemniak podkreśla, że zawsze zwraca uwagę na to, co mówi, ponieważ język ma wielką moc sprawczą. Na dowód tego przytacza anegdotę: 

,,Moim wyznacznikiem sukcesu, jakim można być człowiekiem, jest Włodek Markowicz – zawsze był moim ideałem, do którego chciałem dążyć. Widziałem jak się zachowuje i jak się wypowiada – po prostu artysta, którego chciałem w jakiś sposób naśladować. Miałem szczęście spotkać go na evencie wśród innych youtuberów. Kiedy już miałem wychodzić, powiedział mi: ,wiesz co, Ziemniak, ty fajny człowiek jesteś” – od tego momentu byłem tak uskrzydlony i miałem w sobie tyle motywacji, by tworzyć dalej i dzielić się tym z innymi”. 


Kraków, Czyżynalia i sześć pożyczonych aparatów 


Kanał Ziemniak nie jest pierwszym kanałem Piotra Latały. Na początku jego zainteresowania skupiały się na grafice, obróbce zdjęć i filmów, dlatego uczęszczał m.in. na kółko grafików na Politechnice Krakowskiej. 

,,Pewnego dnia koleżanka poprosiła mnie o nagranie koncertu na Czyżynaliach w Krakowie. Zgadałam wszystkich znajomych, którzy mieli jakiekolwiek aparaty, rozłożyliśmy je w sześciu różnych miejscach i tak powstało moje pierwsze nagranie. Wiedziałem, że muszę zmontować je najlepiej jak się da”. Pierwsze filmy Piotra skupiały się na odkrywaniu nieznanych okolic Krakowa - wielokrotnie odbywał wycieczki dookoła miasta, by pokazać, że za cenę biletu miejskiego można zwiedzić piękne, niecodzienne miejsca. Zakup nowego telefonu był motywacją, by nagrać pierwszy krótki filmik. Ziemniak wspomina, że jedna minuta materiału równała się godzinie montażu, a jakość wcale nie było pierwszorzędna - błędy czy niedociągnięcia było widać dopiero z perspektywy czasu. 

,,Jeżeli zaczynasz, pamiętaj o tym, że popełnisz wiele błędów. Najważniejsze jest to, żeby działać. Nawet stawać przed lustrem i mówić do siebie, patrząc sobie w oczy. Opowiedz np. o tym, jak wygląda półka za tobą, i że leżą na niej ręczniki. Jeżeli jesteś w stanie zrobić to bez śmiania się z samego siebie, to już nabierasz dystansu do tego, jak wyglądasz i jak się zachowujesz. Możesz siebie po prostu obserwować”. 


Woda sodowa a autorytety 


Mimo tego, że twórczość na YouTube pozwalała Piotrowi już od dłuższego czasu na utrzymywanie się tylko z filmów, nasz rozmówca długo nie rezygnował ze swojej pracy, w której miał bliski kontakt z przedstawicielami środowiska medycznego. Jak wspomina, robił to, był mieć na co dzień do czynienia z naukowcami, osobami, które bardzo szanował i które zbudowały w nim dużo pokory: 

,,Ktoś przeprowadził operację i uratował życie pacjenta, który teraz może cieszyć się tym, że jest ze swoimi dziećmi, a ja w tym czasie zrobiłem śmieszny filmik na temat animowanych napisów. Komu tu powinna uderzyć sodówa do głowy?”. 

Podcast “My YouTube Story” dostępny jest na stronie myyoutubestory.podigee.io, możecie go również słuchać i oglądać na wszystkich popularnych platformach podcastowych, takich jak Google Podcasty, Spotify, Apple Podcast, oraz oczywiście także na YouTube.

Posłuchajcie i zasubskrybujcie, żeby nie przegapić kolejnego odcinka!



Paulina Mikuła od blisko dekady popularyzuje na YouTube wiedzę o poprawnej polszczyźnie. Opowiada o niej z pasją i humorem, rozwiewając językowe wątpliwości oraz udowadniając, że świadome posługiwanie się językiem polskim to nie tylko powód do satysfakcji, ale również droga do lepszego poznania swojej kultury i historii. 

W szóstym odcinku podcastu ,,My YouTube Story” nasza gościni szczerze opowiada o początkach swojej twórczości na platformie, kiedy nie była przygotowana zarówno na szybki sukces, ale również na hejt. W rozmowie nie zabrakło również tematu feminatywów, które po dziś dzień budzą emocje i są areną sporów w komentarzach. Paulina Mikuła zaznacza, że język polski jest na tyle bogaty, że każdy i każda z nas może korzystać z form, z którymi czuję się najbardziej komfortowo. Najważniejszy jest szacunek do odmiennych poglądów, a jak sama nazwa jej kanału wskazuje, mamy alternatywy - możemy mówić inaczej. 




Gościni, widzka, statystyczka 


Pierwszy film, w którym Paulina Mikuła wspomniała o feminatywach, powstał w 2014 roku. Jak wspomina nasza rozmówczyni, wyjaśniła wtedy, że jeżeli chodzi o system językowy, są to formy jak najbardziej poprawne. Zaznaczyła jednak, że śmieszą słowa na przykład zakończone na -lożka, np. psycholożka: 

,,Na tamtym etapie były dla mnie zabawne. Ale wystarczyły 4 lata, bym się z tymi formami osłuchała, przyzwyczaiła się do nich i sama zaczęła ich używać. W 2018 roku nagrałam następny film, w którym powiedziałam, że te formy są dla mnie już okej. Mamy 2023 roku, minęło następne 5 lat, a ten temat wciąż budzi kontrowersje. Planuję następny film na ten temat, tym razem z gościem płci męskiej, by wykluczyć podejrzenia, że feminatywy to babski wymysł - wierzę, że będzie to już mój ostatni film na ten temat.” 





Słowem, które rozpala dyskusje w komentarzach pod filmami na kanale ,,Mówiąc inaczej”, jest również ,,widzka" - próżno go szukać w formalnej polszczyźnie, ale jak sama Paulina przyznaje, jest ono dla niej ważne pod kątem emocjonalnym: 

,,Czułam wewnętrzny zgrzyt, zwracając się tylko do widzów, wiedząc, że ogląda mnie bardzo dużo kobiet. Niemniej, powiem szczerze, że to nie budziło takich emocji jak gościni - w przypadku tej formy zawsze pojawiały się komentarze <<co to za nowomowa>>, <<co to za wymysły?>>. Nie do końca mogę zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Kiedy to słowo pada na początku, wielu odbiorców skupia się już wyłącznie na nim, nie zwracając uwagi na dalszą część materiału, mimo że porusza ważne i ciekawe tematy. To samo dotyczy słów naukowyczyni lub statystyczka." 


Język, który budzi emocje 


W swoich pierwszych filmach Paulina Mikuła mówiła o języku w sposób zabawny, ze spontanicznymi wtrąceniami, myśląc, że to przyciągnie widza. Zaskoczeniem był dla niej fakt, że język sam w sobie rozpala takie dyskusje i potrafi… dzielić. Jak wspomina, wydawało jej się, że świat jest prosty: język dzieli się na formy poprawne i niepoprawne, wystarczy o nich mówi i edukować. Okazało się, użytkownicy i użytkowniczki patrzą na to zupełnie inaczej, co - jak sama zaznacza - nauczyło ją pokory i zachęciło do rozwoju kanału: 

 ,,Teraz mniejszą uwagę poświęcam na liczbę żartów w filmiku, a skupiam się na merytoryce i jasnym przekazie. Nie chcę niedopowiedzeń i żeby nikt nie przypisywał mi tego, czego nie powiedziałam. A tak też się zdarzało.” 


Hejt jako cena sukcesu 


Praca Pauliny nie zawsze była kreatywna. Na początku swojej zawodowej zajmowała się sprawami technicznymi i finansowymi. Ciągnęło ją jednak do działalności kreatywnej i jak sama przyznaje, na tamtym etapie wydawało jej się, że zrobi coś, co się będzie się ludziom podobać, a jeżeli nie - po prostu nie będą jej oglądać. Z dzisiejszej perspektywy nazywa tę postawę naiwną, bo niestety pojawiło się sporo osób, które oglądały jej kanał, by hejtować - za płeć, wygląd oraz treści odcinków. W starciu z tym zjawiskiem pomogła jej rodzina oraz zaprzyjaźnieni youtuberzy, którzy dzielili się z nią swoim doświadczeniem z negatywnymi komentarzami: 

,,Przez wiele lat biczowałam się, że kiedy pojawia się sto pozytywnych komentarzy, to ja i tak zapamiętam te dwa negatywne. Myślałam, że powinnam się z tego wyleczyć, bo sama robię sobie tym krzywdę. (...) Teraz, kiedy już rozumiem, na czym polega ten mechanizm, wiem, jak z nim pracować. Lepiej późno niż wcale.” 


Punkty zwrotne 


Jeszcze w 2015 roku Paulina Mikuła jednocześnie prowadziła kanał i pracowała jako menadżerka w sieci zrzeszającej youtuberów. Wtedy otrzymała propozycję wydania książki, a tym samym stanęła przed wyborem, w którą stronę chce pokierować swoją karierą. Ryzyko było oczywiste - nie miała gwarancji zarobku, a twórczości internetowej daleko do stabilności. Postawienie wszystkiego na jedną kartę jednak opłaciło się. Książka była dla niej bodźcem do życiowych zmian, a kiedy nabrała wiatru w żagle, wzbogaciła swój kanał o wywiady, które również były dla niej zastrzykiem energii, ponieważ okazały się ciepło przyjęte przez widzów. 

,,Zaczęłam myśleć o nowych formatach oraz o tym, jak te filmy powinny wyglądać. Kupiłam nowy sprzęt, by polepszyć jakość. Wcześniej nagrywałam swoje filmy po pracy, więc byłam bardzo zmęczona i nawet nie dbałam o to, jak wyglądały. Wydawało mi się, że najważniejsze jest to, co mówię. Kiedy postawiłam wszystko na kanał, zadbałam również o warstwę wizualną. Chciałam, by widzowie widzieli, że dzięki temu, że mnie oglądają, mój kanał rośnie i się profesjonalizuje i jest przyjemniejszy dla oka.” 


Sztuczna inteligencja 


Paulina Mikuła nie obawia się wpływu sztucznej inteligencji na twórczość na YouTube. Jej zdaniem pierwszy kanał prowadzony przez sztucznie wygenerowaną osobą może przyciągać ludzi. Możliwe, że piąty i dziesiąty też, ale w pewnym momencie tak stworzone treści stracą zainteresowanie, a głównym powodem będzie to, że siłą realnych twórców jest to, że są ludźmi z krwi i kości. 

,,Nas można lubić. Między nami się wywiązuje więź, której nie zastąpi komputer. Kontakt z drugim człowiekiem dużo daje: opowiadamy o sobie, o swoich przemyśleniach, zmianach w naszym życiu. Dzięki temu widzowie mogą przeglądać się w nas jak w lustrze i zrozumieć, że w pewnych problemach nie są sami. Ale jeżeli AI nas zastąpi, będę musiała po prostu wymyślić sobie nowy sposób na życie i to jest w pewien sposób ekscytujące.” 

*** 

Rozmowę prowadzi Gabriela Darmetko, dziennikarka radiowa i podcasterka. Podcast “My YouTube Story” dostępny jest na stronie myyoutubestory.podigee.io, możecie go również słuchać na wszystkich popularnych platformach podcastowych, takich jak Podcasty Google, Spotify, Apple Podcast, i oczywiście także na YouTube na kanale Google Polska. Odcinki pojawiają się co miesiąc. Posłuchajcie i zasubskrybujcie, żeby nie przegapić kolejnego odcinka!

 


Kiedy Rafał Masny razem z Cezarym Jóźwikiem i Robertem Pasutem opublikowali swój pierwszy film na YouTube, zasady tworzenia w internecie nie były tak jasne jak obecnie, a świat influencerów dopiero raczkował. Metoda prób i błędów brała górę nad schematami i algorytmami, liczba kanałów była zdecydowanie skromniejsza, a telewizja wciąż nie miała konkurencji. Gość piątego odcinka podcastu My YouTube Story jest obecny na platformie od dekady. Nazywany nieraz weteranem polskiego internetu przeszedł drogę od spontanicznej twórczości, przez bogatą działalność biznesową, aż po decyzję o obraniu samodzielnej drogi na YouTube. Zna platformę od podszewki, a co za tym idzie - blaski i cienie popularności, które idą w parze z sukcesem. 





 „Wychowałam się na waszych żartach”, czyli jak dorastają widzowie i youtuberzy 

Masny w rozmowie z Gabrielą Darmetko opowiada, że największą satysfakcję z prowadzenia kanału AbstrachujeTV dawały mu rozmowy osobami , które mówiły, że wychowały się na jego żartach. Jak podkreśla, jako prowadzący chcieli dawać ludziom powód do radości, a jednocześnie by prezentowany typ humoru nie był wykluczający czy obraźliwy. 

,,Udało nam się stworzyć żart, który łączy, a nie dzieli. Jestem z tego dumny (...) To, co było fajne w YouTube 10 lat temu, to to, że wszystko było »próbowane«, każdy format powstawał od zera albo był inspirowany filmami zza oceanu. To było nowe medium, które czekało na obwąchiwanie - z perspektywy czasu niepewność i dynamika tego rynku miały w sobie coś romantycznego". 

Pierwsze lata działalności to dla twórców czas nauki i wyciągania wniosków - Rafał Masny wspomina, że YouTube przede wszystkim nauczył go uważności i wyostrzył zmysł dostrzegania zmian. 

,,Kiedy osiągamy sukces, istnieje pokusa, by pozostać przy jednym sprawdzonym sposobie działania, nie podejmować ryzyka. Na przykład układ firmy, strategia biznesowa. YouTube szybko to weryfikuje - trzeba zmieniać miniaturki, długości odcinków, być na bieżąco z nowymi nurtami. Podobną sytuację zauważam w świecie rapu, w którym trendy, sposoby nawijania i bity zmieniają się tak szybko, że jakby ktoś zamknął się na rok w lesie, po powrocie znalazłby się w nowej rzeczywistości". 

Jednak czy zawsze warto podążać za trendami? Masny proponuje również inne rozwiązanie: trzymać swój format, który z czasem stanie się lekko anachroniczny, ale tym samym oryginalny. Wspomnianą uważność należy wykorzystać nie tylko po to, by podążać za zmianą, lecz również by świadomie trwać przy swojej stylistyce i formacie. Równoległe śledzenie materiałów mainstreamowych i niszowych służy kontroli tego, co robimy. 

,,Widz musi widzieć, że to, co robisz jest celowe, a nie jest efektem twojej fanaberii. YouTube zdecydowanie uczy uważności - to taka internetowa medytacja". 


Nie ilość, ale jakość. Nauka odpuszczania w świecie pełnym presji 


Naturalną konsekwencją sukcesu na YouTube jest potrzeba regularnego dodawania odcinków. Jednak czy w tym tkwi cały sukces kanału? Masny wyznaje, że kiedyś faktycznie czuł taką presję, jednak ten sposób myślenia powoli ewoluował. 

,,Obejrzałem jakiś czas temu wywiad z MrBeastem - czyli aktualnie jednym z największych youtuberów - u Lexa Fridmana. Powiedział, że dla niego zdecydowanie najważniejsza jest treść produkowanych filmów oraz to, by robić je tak jak nikt inny, zachowując przy tym najwyższą jakość. Pomyślałem, że ma rację i to mnie totalnie uwolniło. Teraz wolę posiedzieć nad filmem dłużej, widzowie poczekają, ale dostaną treść najwyższej próby. To jest styl pracy, który preferuję, bo moja podświadomość lepiej przetwarza to, co chcę przekazać - bez pośpiechu". 

Lata spędzone w Internecie doprowadziły naszego rozmówcę do wniosków, które zawarł w filmie ,,Dlaczego NIE warto być Influencerem”. Jak podkreśla w rozmowie z Gabrielą Darmentko, dużo się mówi o pracy influencera - niektórzy ich lubią, inni nie, ale rzadko stawia się pytanie, co jest w tym zawodzie nie w porządku. 





,,Jak to się dzieje, że ta praca prowadzi do bycia chorągiewką algorytmu i zbyt mocnego eksponowania swojego życia prywatnego? Przecież wtedy nasz wizerunek skleja się z tym, kim jesteśmy naprawdę. W końcu golimy swoją głowę na łyso i wszystko wybucha! Przestraszyłem się, że jeżeli będę nagrywał codziennie i non-stop wrzucał coś na Instagram, to nie będę już pokazywał swojego życia, ale to stanie się moim życiem. I to jest moment twórczości, w który wpada wielu twórców: jeżeli trzeba wydawać dwa czy trzy filmy tygodniowo, siłą rzeczy nie ma czasu, by zastanowić się ich treścią. Wtedy najprostszą treścią jesteśmy my sami (...). Wydaje mi się, że telewizja z uwagi na centralne planowanie tego, co się dzieje w ramówce, łapie się właśnie na łatwość takich formatów jak paradokumenty, których odsłon jest teraz bardzo dużo, ale nie ma za to kontry do nich - w programie nie znajdziemy parodii, krytyki takich treści. YouTube ma zdolność do takiej autorefleksji. To go broni przed staniem się drugą telewizją". 


Sztuczna inteligencja - jak zmieni YouTube? 


W rozmowie nie mogło zabraknąć tematu sztucznej inteligencji, który zdominował w ostatnim czasie większość dyskusji skupionych wokół internetu i technologii. Rafał Masny przewiduje, że rozwój AI wpłynie na wzrost liczby kanałów popularnonaukowych, których treść będzie składać się z infografik, nie będzie posiadać żadnej twarzy, a przedstawiane problemy mogą być pozbawione głębszej refleksji: odcinek będzie robił się sam, nie będzie pisać scenariusza. 

*** 

Rozmowę prowadzi Gabriela Darmetko, dziennikarka radiowa i podcasterka. Podcast “My YouTube Story” dostępny jest na stronie myyoutubestory.podigee.io, możecie go również słuchać na wszystkich popularnych platformach podcastowych, takich jak Podcasty Google, Spotify, Apple Podcast, i oczywiście także na YouTube na kanale Google Polska. Odcinki pojawiają się co miesiąc. Posłuchajcie i zasubskrybujcie, żeby nie przegapić kolejnego odcinka!

 

Piotr Kosek założył kanał Astrofaza na YouTube w 2015 roku. Od pierwszego filmu, który wrzucił na platformę wiele się zmieniło: miejsce nagrań, sprzęt, warsztat i liczba osób, które pracują nad projektem. Nie ustała jednak pasja, z jaką Piotrek opowiada o astronomicznych zagadkach współczesności. Na swoim kanale szuka odpowiedzi m.in. na pytania: czy istnieją procedury na wypadek kontaktu z obcymi?, jak powstają supernowe i jakie są ich rodzaje? oraz czy musimy porzucić ciała by latać w kosmos?

W czwartym odcinku naszego podcastu ,,My YouTube Story” nasz gość nagina czasoprzestrzeń i zabiera nas do początków swojej działalności na platformie. Jak sam przyznaje, wszystko zaczęło się od wewnętrznej potrzeby tworzenia - z pomocą jej realizacji przyszedł internet, w którym początkujący twórcy mają ułatwiony dostęp do tego, co było kiedyś zarezerwowane jedynie dla nielicznych.

 ,,Nie każdy przecież może mieć swój program w telewizji. Połączyłem kilka rzeczy: pasję filmowania i fotografowania, kosmos i zainteresowanie nowymi mediami. Kanał na YouTube okazał się strzałem w dziesiątkę, zaczął się pięknie rozwijać i pozwolił mi zająć się tymi tematami na 100%”.


Romantyczne początki, pozytywistyczne wykonanie 


Piotr Kosek podkreśla, że początkom nagrań na YouTube towarzyszyła niepewność, czy zainwestowany wysiłek kiedykolwiek się zwróci. 

,,Wszystko zaczęło się w Gdańsku, w wynajętym mieszkaniu, które dzieliłem z dwiema współlokatorkami. Nagrywałem w małym pokoju z pomarańczowymi ścianami. Były dosyć problematyczne, bo rzucały zafarb na skórę podczas nagrań. Pierwsze zarobione pieniądze wydawałem na sprzęt, m.in. na żarówki. (...)Treści już na początku zaczęły się rozchodzić. Motywowało mnie to, że ludzie chcą je oglądać. Po tygodniu miałem tysiąc wyświetleń pierwszego odcinka, co na tamte czasy było wynikiem >>wow<<! Nie usuwam żadnych starych odcinków, więc można sobie zobaczyć, jak bardzo to nagranie różni się od tego, co dzisiaj mamy na Astrofazie”. 

Jak podkreśla, na początku Astrofaza nie była projektem, któremu mógłby oddać się w pełni zawodowo. Drogę, by do tego doprowadzić często przypłacał brakiem snu i czasem poświęconym na szkolenie warsztatu oraz naukę m.in. montażu. Dopiero po siedmiu miesiącach prowadzenia kanału pojawiły się pierwsze myśli o podjęciu ryzyka i postawieniu wszystkiego na pracę na YouTube. 

,,Starsi członkowie rodziny chyba do dzisiaj nie rozumieją, czym się zajmuję, ale widzą, że to działa. Oczywiście moja mama dostała kilku siwych włosów zastanawiają się, czy to dobry ruch, ale zawsze miałam wsparcie - również od znajomych (...) Nikt nie podcinał mi skrzydeł, a wiem, że to często jest problemem - chcemy się rozwijać, a bliscy martwiąc się o nas, mogą torpedować niektóre pomysły”.


Przybliżając kosmos 


Inspiracją do powstania kanału Astrofaza były m.in. Mówiąc Inaczej Pauliny Mikuły oraz Polimaty Radka Kotarskiego. Piotr Kosek podkreśla, że to oni dodali mu wiary w sukces - w końcu wszystko zaczyna się od ciekawości. Wielu ludzi interesuje się kosmosem często już od małego (do pary z dinozaurami), a kiedy Astrofaza pojawiła się na YouTube, ,,kosmicznych” newsów było w Internecie niewiele. Był to zatem temat z potencjałem. 

,,Każdy odcinek to ręczna robota. Teraz robimy serię, której samo napisanie odcinków zajęło nam miesiąc. Nagrywanie zajmuje kilka dni, montaż kilkanaście. Z drugiej strony, mamy też serię 'AstroSzort', którą potrafimy zrobić w jeden dzień, kiedy cała ekipa usiądzie nad jednym odcinkiem. Produkujemy tygodniowo od 3 do 5 odcinków”. 

 

 

Gość najnowszego odcinka podcastu ,,My YouTube Story” przyznaje, że własny kanał otworzył przed nim nie tylko nowe horyzonty zawodowe, ale również drogę do poznania wielu inspirujących osób - często tych, które kiedyś podziwiał tylko na ekranie, lub do odwiedzenia miejsc, gdzie mało który ziemianin ma dostęp To właśnie dzięki Astrofazie mógł wejść do Europejskiej Agencji Kosmicznej i nagrać dokument o Centrum Szkolenia Astronautów. Dodaje również, że zyskał niezależność finansową, dzięki której może rozwijać swoją drugą pasję… muzykę. 

,,Nagrywam właśnie płytę z okazji Roku Kopernikańskiego. Razem z drem hab. Leszkiem Błaszkiewiczem i Przemysłem Rudziem przygotowujemy nagrania z różnymi ciekawymi muzykami sceny elektronicznej. Gdzie nie spojrzę, są jakieś możliwości, a to dzięki temu, że kiedyś postawiłem na tę youtubową kartę”. 

Piotr pytany o rady dla początkujących twórców, unika zachęt do skoków na głęboką wodę. Poleca za to obserwację i analizę tego, co się dzieje z prowadzonym kanałem. 

,,Jeżeli widzimy, że nas kanał się rozwija i nie wymaga to od nas przenoszenia gór, to myślę, że warto w to iść. Warto też dostosować sprzęt do tego, o czym chcemy mówić. Trzeba zastanowić się, na ile ten sprzęt jest nam potrzebny i czy coś nam da, a na ile służy do tuszowania tego, że nie mamy nic ciekawego do powiedzenia”. 


Rozmowę prowadzi Gabriela Darmetko, dziennikarka radiowa i podcasterka. 


Podcast “My YouTube Story” dostępny jest na stronie myyoutubestory.podigee.io, możecie go również słuchać i oglądać na wszystkich popularnych platformach podcastowych, takich jak Google Podcasty, Spotify, Apple Podcast, i oczywiście także na YouTube na kanale Google Polska. Odcinki pojawiają się co miesiąc. Posłuchajcie i zasubskrybujcie, żeby nie przegapić kolejnego odcinka!




Monika Dubiel i Mikołaj Jabłoński od maja 2020 roku tworzą w duecie VIP team. Oboje są VIP-ami, Visually Impaired People, czyli osobami z niepełnosprawnością wzrokową. Na swoim kanale na YouTube przybliżają codzienne życie osób niewidomych i słabowidzących, obalając stereotypy i odpowiadając na pytania widzów.

W trzecim odcinku podcastu ,,My YouTube Story” Monika i Mikołaj opowiadają o swojej internetowej twórczości, która jest już nie tylko przygodą, ale również istotnym głosem w polskiej społeczności osób z niepełnosprawnością wzrokową.

Pomysł na kanał pojawił się podczas pandemii koronawirusa. Był to czas wzrostu oglądalności treści wideo, a Mikołaj miał już za sobą pierwsze kroki na YouTube. Zrozumiał, że warto przybliżyć ludziom świat osób z niepełnosprawnością wzrokową, i na ten poważny temat mówić na luzie i z humorem. Jak wspomniał w rozmowie, przedstawiony na wstępie fakt, że ma na imię Mikołaj i ma problem ze wzrokiem, może nie być interesujący dla odbiorcy. Ale już np. filmik pod tytułem ,,Teksty, które najbardziej wkurzają osoby niewidome i słabowidzące” może bardziej zażreć.

,,Z Moniką wpadliśmy na pomysł, że możemy nagrać taki filmik. Wrzuciliśmy go i sam byłem pod wrażeniem, że w ciągu pierwszej doby zebrał kilkanaście tysięcy wyświetleń, potem sto tysięcy. Nie mogło być inaczej - powiedziałem Monice: Sorry, musimy to kontynuować!”




O czym śnią niewidomi?

W sekcji komentarzy filmów VIP teamu pojawia się sporo pytań, a niektóre z nich mogłyby trafić do kategorii ,wszystko, co chcieliście wiedzieć, ale baliście się zapytać. Monika i Mikołaj przyznają: nie ma złych pytań, a odpowiedzi na nawet te najbardziej prozaiczne pomagają obalić stereotypy i zrozumieć się nawzajem.

,,To w nas narastało. Oboje pracowaliśmy na warszawskiej Niewidzialnej Wystawie, po której oprowadza się ludzi w ciemnościach. Pracują tam osoby niewidome i słabowidzące. Bardzo często spotykaliśmy się powtarzającymi się pytaniami i stwierdziliśmy, że warto byłoby na wszystkie po prostu nagrać odpowiedzi.”




Technologia wyszła naprzeciw potrzebom osób z niepełnosprawnością wzroku. Jak przyznaje Monika, jej ,,oczami” są komputer i telefon, które są jej niezbędnymi narzędziami, wspierającymi w pracy na uczelni oraz w pisaniu doktoratu.

,,Dzięki komputerowi i telefonowi z syntezatorami mowy mogę czytać, sprawdzić maila, otworzyć stronę internetową (...). Oczywiście ta technologia nie jest niezawodna, wiele zależy od świadomości osób projektujących strony www i programy, które współpracują z tymi czytnikami ekranu. Ze stron, z których korzystam, YouTube jest jedną z najlepiej przystosowanych do tego platform.”

Influencerzy dostępności


Punktem zwrotnym w działalności kanału był moment, kiedy Mikołaj i Monika odczuli, że mają realny wpływ na debatę o jakości życia osób niepełnosprawnych. VIP team porusza m.in. temat wyzwań, jakie stają przed nimi w miastach - short Hulajnogi ATAKUJĄ! doczekał się już 2,6 mln wyświetleń. Pojawiło się zainteresowanie mediów i zaproszenia do przeprowadzania szkoleń i konsultacji. Wielu twórców przyznało, że otworzyli swoje kanały, bo zainspirowali się pracą Moniki i Mikołaja, którzy dodali im odwagi i uświadomili, że YouTube to nie tylko platforma rozrywkowa, ale również miejsce wspierające osoby z niepełnosprawnościami.

,,Musieliśmy zastanowić się, jakie są nasze wartości, co chcemy mówić o niepełnosprawności wzroku, jakie postawy chcemy promować, a przy okazji nie wyjść na osoby, które uzurpują sobie prawo do mówienia w imieniu społeczności. Chcemy dawać przykład korzystania z życia, odbijać się od narracji, że osoby niewidome są niesamodzielne, smutne, aseksualne i nieciekawe (...) Mamy nadzieję, że główny przekaz, jaki wynoszą nasi widzowie, to to, że osoba niewidoma jest normalnym człowiekiem, że można do nas podejść na luzie, zapytać czy potrzebujemy pomocy lub… czy chcemy iść na imprezę!”

Rozmowę prowadzi Gabriela Darmetko, dziennikarka radiowa i podcasterka.

Podcast “My YouTube Story” dostępny jest na stronie myyoutubestory.podigee.io, możecie go również słuchać i oglądać na wszystkich popularnych platformach podcastowych, takich jak Google Podcasty, Spotify, Apple Podcast, Deezer, i oczywiście także na YouTube na kanale Google Polska. Odcinki pojawiają się co miesiąc.

Posłuchajcie i zasubskrybujcie, żeby nie przegapić kolejnego odcinka!



Kasia Gandor to jedna z najpopularniejszych w Polsce twórczyń zajmująca się popularyzacją nauki. Na swoim kanale Kasia Gandor tłumaczy zagadnienia związane z biotechnologią, medycyną, a także z kwestiami społecznymi, środowiskiem i zmianami klimatu. Swój kanał stworzyła z potrzeby dzielenia się z innymi, tym co naprawdę ją interesuje.


Kasia jest gościnią drugiego odcinka podcastu ,,My YouTube Story” i jak sama mówi decyzja o tym, żeby założyć kanał, odmieniła jej życie... Od 2017 roku jej ścieżkę zawodową wyznacza tworzenie treści, które stało się równocześnie pracą i pasją - a pojawiło się zupełnie niespodziewanie. Tak jak naukowcy wykorzystują eksperymenty, by potwierdzać i zdobywać nową wiedzę, tak Kasia postanowiła sprawdzić, ile prawdy jest w twierdzeniu, że przyszłością internetu jest wideo. Od tego czasu na jej kanale pojawiły się dziesiątki filmów, w których przybliża i popularyzuje wiedzę na temat środowiska, technologii, zdrowia i zrównoważonego rozwoju. Jak sama przyznaje, na początku nie było łatwo: ,,Nie wiedziałam, jak zwizualizować dane, nie umiałam robić grafik, więc zaczęłam rysować ludziki i kolorować je kredkami (...) Co podpowiada osobom, które myślą o założeniu swojego kanału? Nie ma co się przejmować technikaliami. Po prostu odpal telefon, nawet w trybie selfie. Najważniejsza jest historia, nie jakieś bajery wizualne. Liczy się to, czy jesteś w stanie być dobrym narratorem lub narratorką i zaciekawić tym, co masz do powiedzenia." Kasia Gandor na swoim kanale zamieszcza filmy, w których codzienność i powszechne problemy spotykają się z naukowym wyjaśnieniem. Poszukuje odpowiedzi nie tylko na tak ważne pytania jak: dlaczego wciąż nie mamy leku na raka, czy jesteśmy gotowi na kryzys gospodarczy, jakich zmian systemowych potrzebuje klimat oraz jak będzie wyglądać przyszłość ze sztuczną inteligencją w roli głównej. Jeżeli kiedyś zastanawialiście się, dlaczego damskie kieszenie są tak małe, zapachy przywołują wspomnienia, i jak zrobić idealne selfie, na kanale Kasi znajdziecie odpowiedź. Co ważne, niektóre z publikowanych filmów okazują się przyczynkiem do szerszej dyskusji: ,,Mam wrażenie, że te filmy (np. o transporcie zbiorowym) nieraz stają się trochę takim impulsem. Pojawiają się, a potem po tygodniu widzę ten temat na innym portalu, ludzie tagują mnie w dyskusjach, widzę że one się dzieją i to mnie bardzo cieszy. Wydaje mi się, że są takie debaty polityczne, które jako społeczeństwo musimy odbyć i umówić się, jak chcemy, by świat wokół nas wyglądał. To cenne, by ta debata była zakorzeniona w jakichś danych, informacjach i faktach. Jeżeli mogę nam ich dostarczyć, żeby to było rzetelne i uczciwe, a ludzie mogli z tego czerpać, by wyrobić swoją opinię, to jestem absolutnie zachwycona takim układem." W drugim odcinku ,,My YouTube Story” Kasia Gandor opowiada również o tym, czego nauczyła ją działalność na YouTube oraz jak podchodzi do komentarzy na swój temat - również tych negatywnych: ,,YouTube jest dla mnie skarbnicą wiedzy na temat społecznych mechanizmów: jak ludzie reagują, kto się najczęściej udziela, jakie są to typy osobowości (...). Doszłam do wniosku, że nie mam potrzeby czytania wszystkich komentarzy i dowiadywania się opinii każdego człowieka na mój temat. Mam zaufaną osobę, która ze mną pracuje, przechodzi przez te komentarze i wraca do mnie z feedbackiem o generalnym odbiorze danego filmu - na co ludzie zwracają uwagę, co im się podoba, a co nie. W takiej formie ta krytyka jest dla mnie konstruktywna i mogę z niej coś wyciągnąć."
W rozmowie z Gabrielą Darmetko, dziennikarką radiową i podcasterką, Kasia zdradza również, z jakich mediów korzysta na co dzień w internecie, wyjaśnia dlaczego nie ogląda już newsów oraz prezentuje swoje umiejętności w imitowaniu dźwięków pewnego sympatycznego zwierzęcia. Podcast “My YouTube Story” dostępny jest na stronie myyoutubestory.podigee.io, możecie go również słuchać i oglądać na wszystkich popularnych platformach podcastowych, takich jak Google Podcasty, Spotify, Apple Podcast, Deezer, i oczywiście także na YouTube. Odcinki pojawiają się raz na miesiąc. Posłuchajcie i zasubskrybujcie, żeby nie przegapić kolejnego odcinka!



 


Dzięki swoim pomysłom i kreatywności, wiedzy i umiejętnościom łączą miliony ludzi w Polsce - twórcy i twórczynie na YouTube. Na platformie znajdziecie różnorodne treści. Za ich produkcją stoją osoby, które kiedyś zaczynały, a teraz mają wielotysięczną lub wielomilionową widownię. W naszym nowym podcaście “My YouTube Story” odsłonimy przed Wami kulisy ich pracy. Odkryjcie tajemnice popularności swoich ulubionych twórców. Posłuchajcie, jakie były ich początki, z jakimi wyzwaniami się mierzą, jakie dają wskazówki i porady. Rozmowy z tymi, którzy zdecydowali się otworzyć kanał na YouTube, poprowadzi dziennikarka radiowa i podcasterka, Gabriela Darmetko.





 Gościem pierwszego odcinka jest Tomasz Raczek, który zna media od podszewki. Przez wiele lat prowadził programy telewizyjne i radiowe, był redaktorem naczelnym m.in. miesięcznika “Film”. Jednak jego serce podbił YouTube. Od trzech lat prowadzi swój kanał, na którym przedstawia wideorecenzje filmów i seriali. YouTube dał mu wolność i niezależność, czyli to, co ceni sobie najbardziej. Jak przyciągnąć do siebie publiczność? Jak ciekawie opowiadać o filmach? Dlaczego widzowi trzeba patrzeć prosto w oczy? W pierwszym odcinku podcastu Tomasz Raczek zdradzi swój przepis na sukces na YouTube.






Podcast “My YouTube Story” dostępny jest na stronie myyoutubestory.podigee.io, możecie go również słuchać i oglądać na wszystkich popularnych platformach podcastowych, takich jak Google Podcast, Spotify, Apple Podcast, Deezer, i oczywiście także na YouTube. Odcinki pojawiać się będą raz na miesiąc.

Posłuchajcie i zasubskrybujcie, żeby nie przegapić kolejnego odcinka!